środa, 8 czerwca 2011

Dlaczego mężczyźni kochają zołzy?

Wczoraj przy winie, serze, oliwkach, papryczkach, kabanosach (wiwat damskie wieczory) zastanawiałyśmy się z koleżanką, jak to się stało, że tak się nam obu życie spierdzieliło. Jeśli chodzi o stosunki damsko męskie to wygląda na to, że po prostu byłyśmy/ jesteśmy za dobre. Facetom od dobrobytu niestety w d... się przewraca. Śniadanka, obiadki, chcesz iść sobie na piwko to idź kochanie, chcesz sobie wyjechać, to sobie jedź, tak, oczywiście, nie chcesz kąpać dziecka, to ja wykąpię, wyrzucanie za niego śmieci, znoszenie nieprzyjemnych uwag ze stoickim spokojem, zamiast robić awanturę i wywalić drania za drzwi.... Za mało w nas zołzy, stanowczo. Swoją drogą zaczęłam lekturę "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy", ale czy mi to w czymś pomoże? Szczerze wątpię. Ja po prostu nie umiem być niemiła, kłócić się, być stanowcza, nawrzeszczeć, olewać. Zresztą co mi po tym, że w końcu nie wytrzymam i wybuchnę, jeśli usłyszę najwyżej "no to skoro jestem taki zły, to mogę się wyprowadzić". I tyle konstruktywnej dyskusji.
Chyba pójdę do psychoterapeuty.
I do wróżki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz